Historia jaka przydarzyła się mojemu znajomemu w Sylwestra zainspirowała mnie do napisania w pierwszym dniu roboczym nowego w kategorii – i nie tylko.
Roman ma za sobą kilka głupich decyzji życiowych. Między innymi zupełnie nietrafione małżeństwo i byłą żonę wariatkę, taką z kategorii osobowość borderline. Po rozwodzie facet zbierał się kilka lat, ale w końcu wzięło go na ustabilizowanie związku i związał się z Mariolką.
Już na samym początku zaznaczył, że wiarę w instytucję małżeństwa utracił zupełnie, ponieważ uważa samą obecną konstrukcję prawną takich związków za wadliwą i wprost prowadzącą do rozwodów. Mariolka to zaakceptowała, a ponieważ instynkt macierzyński odzywał się w niej już dość mocno, szybko urodziła im się śliczna córeczka.
Roman miał już dziecko z małżeństwa, którym była żona ciągle grała, więc miał nadzieję, że w nowym związku będzie miał okazję normalnie zrealizować się jako ojciec.
I zasadniczo, pomimo różnych przebojów jakie im się po drodze trafiały, uważał, że życie wreszcie normalnie zaczęło się układać. Mariolka dawała czasem pokazy temperamentu, ale po tym co wyprawiała była żona, było to jak przechadzka po parku.
Tyle, że z czasem pokazy temperamentu zaczęły się robić coraz bardziej widowiskowe. Aż w końcu w trakcie Sylwestra naszej Mariolce zupełnie puściły hamulce i najpierw zaczęła awanturę z jednym z gości na zabawie, a później postanowiła wziąć się za Romana, bo nie zareagował tak jak oczekiwała. Zaczęła go okładać i krzyczeć, że tak go urządzi, że dziecka nie zobaczy, bo będzie go oskarżać o podobne rzeczy jak była żona.
Domówka u znajomych, koleżanki zdołały trochę Mariolkę odciągnąć, sytuacja nie do pozazdroszczenia. Znajomi zaczynają usprawiedliwiać, że to tylko alkohol, że nieprzepracowane emocje. Ale Mariolka dalej powtarza swoje, że oskarży Romana o pobicie i załatwi tak, że dziecka nie będzie widział.
I co robi nasz Roman? Pomny złych doświadczeń z przeszłości wzywa policję. Panowie przyjeżdżają. Mariolka w tym momencie zaczyna płakać, że nie chciała i że nic się nie stało, a Roman prosi o sporządzenie stosownej notatki urzędowej.
Jeżeli historia brzmi znajomo, to bądź jak Roman. Twój związek raczej się nie rozpadnie, ale jeśli ma, a Twojej partnerce/żonie puszczają hamulce, to bądź pewny, że w sytuacji rozwodowej/rozstania, puszczą na całego. I wtedy to Ty będziesz musiał udowadniać, że nie jesteś wielbłądem. Notatka Policyjna może w takiej sytuacji uratować Ci skórę i prawa do dziecka. Jej krzywdy nie zrobią, a my w razie czego #damyradę.
Przydatny wpis i praktyczna wskazówka w zalewie noworocznego hurraoptymizmu i naddatku takowych postanowień pod tytułem rzeki-przepłyniemy-góry-pokonamy, a czasem wystarczające by było, gdybyśmy po prostu byli jak (teraz) Roman… Czekam na dalsze wpisy w i nie tylko kategorii!