Przychodzi klient na poradę prawną. Przedstawia swój problem. Na końcu pada sakramentalne pytanie – Panie Mecenasie, jakie mamy szanse?
Niby można to ocenić. Ale później trafiamy do sądu. I tu pojawia się czynnik ludzki. Nazywa się on Wysoki Sąd.
Na przykład w sprawach o odwołanie od wypowiedzenia umowy o pracę na czas nieokreślony, od lat obowiązuje podstawowa zasada – podana przyczyna musi być rzeczywista i konkretna. Raz jeden trafiłem na stanowisko sądów obu instancji, że może i likwidacja stanowiska pracy faktycznie nie miała miejsca ale skoro to jest najkorzystniejszy dla pracownika sposób rozwiązania stosunku pracy, to wszystko jest ok.
W przypadku zakwestionowania przez ZUS realności prowadzenia działalności gospodarczej, sąd nie ma prawa badać podstawy wymiaru ubezpieczenia (czyli dochodowości działalności) o ile mieści się w ustawowo zakreślonym zakresie. Jeden Pan sędzia z uporem wartym lepszej sprawy prowadził postępowanie w kierunku stwierdzenia, czy działalność gospodarcza przynosiła dostateczny dochód, pozwalający opłacić składki na ZUS. W sumie linia orzecznicza warta poparcia – mamy stratę, więc zasadniczo ZUS mamy z głowy. Ale… Itd. itp.
Jeszcze częściej tym czynnikiem ludzkim okazują się same strony postępowania. Aż chciałoby się powtórzyć za doktorem Housem – wszyscy kłamią;-).
Więc z tymi szansami tak jest, że jakieś są, ale jakie, to dopiero w ogniu walki można zweryfikować;).