Obecna sytuacja może mieć ten nieprzewidywany skutek uboczny, że wszyscy przećwiczymy dokładniej zawieranie umów oraz składanie oświadczeń woli na odległość.
Jeśli chodzi o umowy, to przywykliśmy do tego, że spotykamy się z drugą stroną, spisujemy o co nam chodziło i podpisujemy. Gdzieniegdzie niektórym kojarzy się jeszcze umowa ustna, tyle, że z tyłu głowy kojarzy się, że jest „mniej wiążąca”, no bo jak druga strona nie potwierdzi, to przecież tego nie ma;-). Tyle dobrego, że coraz częściej ludzie kojarzą, jak działa ciężar dowodu.
Ja tylko przypomnę, że oświadczeniem woli jest każde nasze zachowanie , które ujawnia naszą wolę w sposób dostateczny, w tym również przez ujawnienie tej woli w postaci elektronicznej. Najprostszym zaś sposobem zawarcia umowy jest złożenie komuś oferty, która zostanie przyjęta – wchodzimy w związek poprzez zgodne złożenie oświadczeń woli;-).
Są co prawda czynności, dla których prawo zastrzega formy szczególne, a niedochowanie takiej szczególnej formy może nieść ze sobą skutek nieważności (np. przeniesienie własności nieruchomości w zwyklej formie pisemnej czy ustnej, a nie w formie aktu notarialnego) ale co do zasady mamy tutaj sporą dowolność. Czasem do zawarcia umowy dochodzi nawet przez nasz brak reakcji, co może być w konkretnych okolicznościach odczytane jako zgoda (z czego korzystali jakiś czas temu oszuści internetowi wysyłając SMS premium o treści, że jeśli nie chcemy ich usługi to mamy odesłać wiadomość o określonej treści na wskazany numer).
Dlatego wielokrotnie aby z kimś zawrzeć umowę wcale nie musimy wychodzić z domu , dalej możemy utrzymywać #socialdistancing, a wystarczy wymienić maile, kilka wiadomości w komunikatorze, czy nagrać spotkanie na Skypie.
A później nam, prawnikom, pozostanie ustalić o co wam tak naprawdę chodziło;-). Tak czy siak – #damyradę;-).