Polskie prawo pracy, głównie za pośrednictwem orzeczeń Sądu Najwyższego, niesamowicie się nam zliberalizowało. Zwłaszcza w zakresie rozwiązywania umowy o pracę. Wymarzona przez wielu umowa o pracę może być rozwiązana niemal zawsze, za podaniem rzeczywistej i konkretnej przyczyny. Co więcej przyczyny leżącej po naszej stronie nie musimy nawet być winni.
Wiadomo, że jakby co #damyradę, choć często moja wiedza jest wam potrzebna po to, aby ocenić, czy w ogóle warto jest sądzić się z pracodawcą albo żeby poprowadzić negocjacje. W negocjacjach jak w miłości i na wojnie – dużo więcej można , a i rezultat bywa znacznie lepszy od procesu. Wiadomo przecież, że nie chodzi o to aby sprawę prowadzić tylko o to żeby mieć ją załatwioną (złośliwi powiedzą, że nowatorskie podejście jak na prawnika).
W co warto jak nie warto odwoływać się od wypowiedzenia? Bardzo często nadgodziny. Mało kto bowiem w warunkach naszych korpo i Januszy biznesu pracuje 8 godzin, a szefostwo bardzo często wychodzi z założenia, że podstawa wynagrodzenia albo premia załatwia temat. Otóż nie załatwia. Więc jak już wam się przydarzy bolesne rozstanie z ukochaną pracą a pracodawca dobrze się do tego przygotował, warto zastanowić się nad podsumowaniem całości współpracy. I wtedy naprawdę #damyradę.